9 maja 2013

Ucierane ciasto piaskowe....

Niekiedy mam wrażenie, że świat zatacza koło. Niby podejmujemy jakąś decyzję, trwamy w niej, a i tak wszelkie wydarzenia, działania i słowa prowadzą nas do punktu wyjścia. Czasami trwa to lata, czasami tygodnie, czasami miesiące. 
Często przez głowę przeleci mi jakaś myśl; że gdzieś już to było, że znam, że o czymś myślałam. Czasami zakotwiczy się uparcie pewne wrażenie, natrętne jak mucha, którego żadną miarą nie potrafię się pozbyć. I szukam wtedy w podświadomości.... co to takiego, za wszelką cenę staram się je umiejscowić w czasie i przestrzeni. 
Niekiedy  przemknie mi myśl, zaledwie nieokreślone dwa słowa, o czym chciała bym napisać, że to ważne, dla mnie ważne i może dla kogoś. A jak coś jest ważne, to wtedy słowa same płyną. Palce posłuszne myślom stukają w klawiaturę bez zastanowienia i nie wymyślamy na siłę nowych słów, nie robimy przerw w pisaniu, nie spoglądamy w bok. Cali jesteśmy tym, o czym opowiadamy i nie widzimy ani upływającego czasu, ani kota ocierającego się o nogi z sygnałem pustej miski.
Czasami siedzę, patrząc w pusty ekran laptopa i zastanawiam się, o czym pisać, aby zainteresować nie tylko siebie, ale i Was. Bo (nie zaczyna się zdania od "bo", więc może "gdyż"), ... bądźmy szczerzy, piszemy bloga, aby nas czytano. Odwiedzano, chwalono bądź krytykowano, mówiono o nas, a przede wszystkim po to, aby czytelnik wracał. 
Nie jest to próżność. 
Nie dla mnie. Nie mówiłam wcześniej, że pisanie stanowi część mnie. Część mojego życia. Książki, które kiedyś czytywałam nałogowo, w każdej wolnej chwili, dziś żałuję, że nie mam aż tyle czasu. Dziś mój czas pochłania blog, przewraca moje życie domowe i towarzyskie do góry nogami, a książki spycha na drugie miejsce. 
Dziś myślę o tym, o czym napiszę w przyszłości. Dziś mój czas dzielę pomiędzy kuchnię, Dziecko, Rodzinę. Biegnę do przodu, a życie ucieka, zataczając koła. 
Wracając do punktu wyjścia, blogujemy dla innych. Chcemy się dzielić pomysłami, przeżyciami, przepisami. Chcemy aby czytelnik pozostawił po sobie ślad w postaci komentarza, chcemy wiedzieć, że jesteśmy doceniani. Chcemy łapać myśli przemykające, chcemy je uchwycić i ubrać w słowa dla innych, dla siebie samych. Zwolnić tempo dnia, zatrzymać się na chwilę i pochylić czoła małym, drobnym i pozornie nieistotnym sprawom.






   Być może rozpisałam się za nadto. Tego ciasta więc nie będę zachwalać. Powiem tylko, że jest to biała wersja przedstawionego tutaj ciasta, cieszącego się wśród Was sporą popularnością. Może warto wypróbować obie, podzielcie się później proszę odpowiedzią na pytanie, którą wersję wolicie.
Zdjęcia są robione podczas świąt, takie całkowicie na szybkiego, gdy Goście i Rodzina niecierpliwie stali z talerzykami i parującymi filiżankami kawy. :))


Puszyste ciasto z lukrem: 
/obok przepisu mam notatkę "przepyszne", a ciasto pochodzi z mojego licealnego zeszytu, czyli sprzed wieków::)/

6 jaj,
1 margaryna,
2 szklanki cukru,
cukier waniliowy,
2 szklanki mąki ziemniaczanej (ja zwykle najpierw sypię opakowanie budyniu waniliowego bądź śmietankowego, a dopiero potem dopełniam mąką),
6 łyżek mąki pszennej,
6 łyżek oleju,
1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia,
łyżka wódki (koniecznie - ciasto nie opada)


   Jaja utrzeć z cukrem, dodać cukier waniliowy, który można zastąpić esencją waniliową. Do utartej na puch masy dodawać po łyżce miękką (!) margarynę. Kolejną porcję margaryny dodawać dopiero, gdy poprzednia będzie dobrze wyrobiona. Margaryna musi być bardzo miękka, mieć temperaturę zbliżoną do temperatury masy jajecznej i być dodawana stopniowo. Wtedy mamy pewność, że masa nam się nie zważy. Wiem, ze jest to nieco pracochłonne, lecz gotowe ciasto wynagradza cały ten trud.
Do masy maślano-jajecznej dodajemy mąki, proszek do pieczenia. Ja miksuję wszystko ponownie mikserem. Dodajemy wódkę, olej.
Można wetrzeć skórkę cytrynową lub pomarańczową, wtedy uzyska nieco egzotyczny posmak, lub doprawić ulubionym likierem. 

Przelać do tortownicy lub innej dużej blachy. Piec w temperaturze 200 stopni przez około godzinę.
Uprzedzam, ze w niektórych przypadkach ciasto potrzebuje i półtorej godziny. 
Dodam także, ze jest to wyjątkowo duża porcja, dla małej rodziny spokojnie można zrobić z połowy.
Po wyjęciu można ciasto polukrować kolorowym lukrem lub ozdobić kremem z serka mascarpone. 

Te ciasto naprawdę polecam. Spróbujcie, smacznego. 


Brak komentarzy: