Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuchnia wegetariańska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuchnia wegetariańska. Pokaż wszystkie posty

7 stycznia 2014

krem z pieczonego buraka....


Styczeń tego roku przywitał nas wyjątkowym słońcem i przepiękną pogodą. Śniegu wciąż próżno wypatrywać, zaś aura sprzyja długim popołudniowym spacerom i spokojnym wieczorom z interesującą lekturą.
Córka po raz drugi czyta ukochane Dzieci z Bullerbyn, ja sięgam po głośne ostatnio nowości wydawnicze. Oglądając zapowiedzi na rok 2014 zaznaczam w kalendarzu pozycje do przeczytania i poluję na wydania przedpremierowe.
Jak każdy nałóg, tak i ten okazuje się być zgubny dla zasobności mojego portfela , miejsca na półkach, snu.




Obiecałam co prawda ostatnio wpis o zakwasie i będzie on następnym w kolejności.
Jakiś czas temu, uczestnicząc w ostatnim spotkaniu Kina od Kuchni, miałam okazję próbować przepysznego kremu z pieczonego buraka.
Był tak dobry, że po prostu musiałam odtworzyć w domu jego smak.
Jest pyszny i szybki w przygotowaniu, pod warunkiem, że dzień wcześniej upieczecie buraki. Sycący, kremowy, idealny na powroty z zimowych spacerów.
Dlatego dziś chciałam koniecznie zaproponować Wam zupkę krem z pieczonego buraka.
Jest to przepis własny, odtworzony na podstawie smaku zupy przygotowanej przez ekipę "O Kuchni z Ludźmi dla Ludzi", którzy to właśnie karmili nas podczas comiesięcznych seansów w Multikinie.

Krem z pieczonego ziemniaka:
8 średniej wielkości buraków dokładnie wyszorować szczoteczką do warzyw pod bieżącą wodą. Przekroić na pół, posmarować lub spryskać olejem, posypać solą.
Wstawić do nagrzanego do 120 stopni piekarnika i piec do 2 godzin, aż buraki zmiękną.

Zimne buraki obrać, pokroić w jakiekolwiek cząstki, włożyć do dość wysokiego garnka.

4 sporej wielkości ziemniaki, połowę średniego selera oraz małą pietruszkę obrać, pokroić w kawałki.
Zalać 2 szklankami (u mnie 200 ml) mleka i 2 szklankami wody. Osolić, można dodać nieco ekologicznej jarzynki bądź innej przyprawy do zup bez konserwantów i glutaminianu sodu. Bardzo często przyprawy takie kupuję na wszelkiej maści jarmarkach i bazarach, są tak dobre jak te "sklepowe", a pozbawione wszelkiech sztucznych dodatków.
Warzywa gotować do miękkości, ziemniaki powinny wręcz się rozpadać.

Buraki połączyć z ugotowanymi warzywami, dokładnie zmiksować blenderem. Bulionu dolałam taką ilość, aby uzyskać ulubioną konsystencję zupy. Jeśli nie mamy bulionu, a użyliśmy ekologicznej wegety, można dolać odrobinę wody z czajnika lub mlekiem.

Doprawiamy solą, odrobiną (!) pieprzu, słodką śmietanką, sokiem z cytryny lub octem jabłkowym. Jeśli ktoś woli, do miksowania można dodać pół tartego kwaśnego jabłka i wtedy pomijamy sok z cytryny. Ja jednak zupę  przygotowałam doprawiając ją sokiem z cytryny.

Podawać z grzankami, tartym parmezanem i zieleniną jako przybranie.

Smacznego!!

Przepis dodaję do akcji "tęcza smaków 3" w kategorii czerwony. 


27 grudnia 2013

śledzie po japońsku...





Wyglądam za okno. W strumyku pływają kaczki.
Pogoda jest iście marcowa, 
zachęca do spacerów. 
Zmierzch zapada już nieco później, najkrótsze dnie mamy już za sobą. 
Boję się,
że jednak nie obejdzie się bez mrozów, a zima, jak co roku, tak i tego bardzo nas zaskoczy.
Boję się śniegu zalegającego na polach do kwietnia i braku wiosny.

Dziś jednak spędziłam ten dzień na dworze, w poświątecznym lenistwie, przyglądając się młodym źdźbłom trawy.


Wiem, ze święta już minęły. Jednak wielkimi krokami zbliża się do nas sylwester i zapewne, jak co roku, grono z Was spędzi go w domu. 
Chciałam więc, na tę noc, zaproponować Wam śledzie.
Moja mama przygotowuje je tak od lat, trudno mi już nawet powiedzieć, czy jest to ściśle Jej przepis, czy modyfikacja którego z dań, jakie podawano w hotelowych barach PRL. 
Wiem za to, że śledzie przygotowane w ten sposób zwykle robią furorę wśród gości. 
A ponieważ muszą poleżeć tylko dwa, trzy dni - jeszcze zdążycie je przygotować.


Filety śledziowe w sałatce po japońsku:

1. Filety typu matjas myjemy, zalewamy zimną wodą z dodatkiem plastrów cytryny i moczymy przez całą noc. Rano zlewamy wodę, filety płuczemy i odsączamy na papierowym ręczniku.
2. Cebulę i por obieramy z wierzchnich warstw i kroimy w cienkie półplasterki. Cebuli i pora powinno być mniej więcej róno raz powinny zajmować objętościowo nieco ponad jedną trzecią objętości śledzi.

3. Ogóreczki korniszonki kroimy w cienkie paseczki. Ogórków powinno być także nieco ponad jedną trzecią objętości śledzi.

4. Puszkę zielonego groszku odsączamy na sicie, płuczemy. Gdy ocieknie wrzucamy do miseczki ze śledziami.

5. Dodajemy cebulę z porem, ogórki lekko odciśnięte, garść siekanej zieleniny. Odrobinę białego octu winnego lub jabłkowego, około 2 łyżek na pół kilo śledzi. Proporcja ta jednak zależy od naszego gustu oraz intensywności octu. Przed podaniem można sałatkę spróbować i w razie konieczności doprawić octem lub cukrem. Należy pamiętać, że po dwóch dniach składniki się przegryzą i śledzie zyskają nieco inny smak aniżeli w chwili przygotowania.

6. Przygotowujemy sos z majonezu, śmietany (1:1), doprawiamy go cukrem, solą (jeśli śledzie bardzo się wymoczyły) oraz odrobiną pieprzu.

Smacznego:)) 

13 grudnia 2013

postny bigos Wigilijny... z olejem rzepakowym...


W tym roku Gwiazdorek przybył do mnie nieco wcześniej. 
Spodziewałam się książki J. Hamelmana, o którą bardzo prosiłam, a paczuszce znalazłam nowy sprzęt fotograficzny, o którym od dawna marzyłam. 
Mam nadzieję więc, że moje zdjęcia będą teraz tak piękne, bajecznie kolorowe i smakowite, że nie będzie można od nich oderwać oczu, a Wy - spoglądając na nie - nie będziecie mogli oprzeć się pokusie natychmiastowego odwiedzenia kuchni. 






Dziś chciałam Was namówić do przygotowania wigilijnego bigosu. 
Tak, tak, wigilijnego. I nie przerażajcie się proszę, w bigosie, który proponuję, nie ma ani grama tłuszczu mięsnego czy mięsa. 
Bigos jest potrawą narodową i chyba nie istnieje na niego jeden uniwersalny przepis. Ile gospodyń, tyle też sposobów na bigos. Ja sama osobiście bardzo lubię ten mięsny, ciężki, z dużą ilością smażonej cebulki, mięsa, majeranku i proszkowanej słodkiej wędzonej papryki. Dodaję do niego kminek, tartą marchew, czasami duszoną słodką kapustę i wędzone śliwki.
Dziś jednak proponuję coś zupełnie innego. 
Bigos postny. Z czerwonym winem, duszoną czerwoną cebulą, suszonymi śliwkami, pomidorkami, rodzynkami, grzybkami. Doprawiony majerankiem i kurkumą. 
Gotowany 3 dni.
Przygotowany na oleju rzepakowym. Olej rzepakowy jest naturalnym źródłem kwasów tłuszczowych omega 3 i dlatego nigdy nie powinno zabraknąć go w naszej diecie. 
Uprzedzam, że nie będzie to przepis podający idealnych proporcji, gotowałam go bez miar i wag :))





Postny bigos wigilijny na oleju rzepakowym:

Dzień pierwszy:
Kapustę kiszoną (około 2 kg) opłukać, odcisnąć delikatnie, włożyć do sporego garnka, o grubym dnie. Zalać około szklanką czerwonego, wytrawnego wina, dodać soli wedle uznania, liść laurowy, kilka ziaren ziela angielskiego i odrobinę kminku. Namoczone leśne grzyby pokroić w drobne paseczki, dodać do kapusty, dusić pod przykryciem około godziny, do dwóch.

Dzień drugi:
Kapustę zagotować. Dodać pokrojono drobno suszone śliwki, w ilości około sporej garści oraz dwie garści rodzynek.
Na patelni rozgrzać pięć łyżek oleju rzepakowego, na tym poddusić dwie lub trzy spore czerwone cebule, oraz drobno posiekane suszone pomidorki. 
Dodać posiekane dwa ząbki czosnku. 
Wszystko połączyć z kiszoną kapustą, gotować około godziny, na koniec dodać sporą ilość majeranku, odrobinę czerwonej wędzonej papryki, świeżo mielonego czarnego pieprzu oraz soli i cukru do smaku. 

Dzień trzeci:
Kapustę zagotować. 
Słodką niewielką kapustę posiekać, w rondlu o grubym dnie rozgrzać nieco oleju rzepakowego, wrzucić kapustę i dusić pod pod przykryciem, aż zmięknie, podlewając niewielką ilością wody. 
Obie kapusty połączyć razem, dodać niewielkie starte i słodkie jabłko, koncentrat pomidorowy, doprawić do smaku pieprzem, solą, cukrem, kurkumą. Gotować około godziny.Po tym czasie spróbować i jeśli bigos jest zbyt mało kwaśny - doprawić słodkim octem balsamicznym.

Należy pamiętać, ze bigos z czasem będzie stawał się coraz wyraźniejszy w smaku, będzie coraz bardziej słony. 
Wina lub wody należy dodawać tylko tyle, aby się nie przypalił.

Bigos schłodzić, z każdym kolejnym podgrzaniem tylko zyskuje na smaku. 
Najlepszy jest po kilku dniach z pajdą chrupiącej bagietki lub świeżego chleba. 

Smacznego :)) 









Wigilia 2013

16 października 2013

krokiety z kaszy gryczanej i sera feta....

   
Moja Rodzina bardzo lubi wszelkiego rodzaju kasze. Córka chętnie wcina je z sosami, MM w każdym innym daniu, jako dodatek, składnik główny, farsz, nadzienie......
Oczywiście, niekwestionowaną królową kasz jest u nas kasza gryczana.
Na moim stole gości przynajmniej dwa razy w tygodniu.
Raczej nieczęsto zdarza mi się kupić tę woreczkową, wolę taką luzem, zwykle gotuję ją w specjalnym rondlu, o bardzo grubym dnie i prażę długo, na sypko, tak jak lubimy.





 Zdaję sobie jednak sprawę, że kasze w niektórych domach nie są popularnym dodatkiem do obiadu. Na naszych stołach wciąż królują ziemniaki i makaron. A szkoda.
Postanowiłam zatem podzielić się moimi pomysłami na przygotowanie kasz. Chciała bym odczarować złą sławę, jaką są owiane i przekonać Was, że dania z ich udziałem mogą być naprawdę pyszne oraz urozmaicone.

Przepis na pierogi z kaszy gryczanej możecie znaleźć tutaj.
Tym razem więc zapraszam na krokiety z kaszą gryczaną i serem feta.


Krokiety z kaszą gryczaną i serem:

Placki:
2 filiżanki mąki kukurydzianej,
1 filiżanka mąki pszennej poznańskiej, wrocławskiej, tortowej
3 filiżanki mleka
3 jajka,
szczypta soli

Składniki dobrze wymieszać za pomocą miksera, usmażyć placki nieco grubsze niż naleśniki, przekładać na talerz, przykryć szczelnie folią spożywczą, aby nie wysychały.

Farsz:
3 szklanki ugotowanej na sypko kaszy gryczanej (ja używam szklanki o pojemności 200 ml),
kostka sera feta
2 cebule średniej wielkości
2 łyżki masła do duszenia
sól, pieprz, majeranek lub zioła prowansalskie....(wedle uznania)

Cebulę pokroić w drobną kostkę, zeszklić na maśle. Lekko przestygłą dodać do kaszy gryczanej, dodać ser, przyprawy, rozgnieść widelcem i wymieszać. (można dodać przeciśnięty przez praskę ząbek czosnku, choć ja osobiście wolę delikatniejszy smak tychże krokietów)

Na każdy placek nakładać łyżkę farszu, rozsmarować, zwijać w ruloniki lub kopertę, jak kto woli.
Każdy krokiet obtoczyć w mące, następnie lekko roztrzepanym jajku i bułce tartej. 
Smażyć na gorącym oleju z każdej strony. 

Smacznego :)))




8 października 2013

terrina warzywna z rybą.....


Dziś drugi wpis. Danie przygotowane na konkurs firmy Pudliszki. 
Pomysłów miałam kilka i od dwóch tygodni gdzieś tam w podświadomości układałam przepisy, doskonaliłam, dobierałam składniki.
Ostateczny wybór padł na terrinę warzywną z rybą, choć żałuję, że czas nie pozwolił mi na przygotowanie jeszcze kilku dań. 
Jestem jednak pewna, że pokaże Wam je przy innej okazji, gdyż powinny smakować i prezentować się świetnie.






 Danie te doskonale nadaje się jako zimna przekąska, przystawka, lekka kolacja, podane z sosem majonezowym i młodymi ziemniakami znakomicie sprawdzi się w roli delikatnego obiadu.
Najlepszą rekomendacją chyba będzie fakt, że przygotowałam ją dziś rano i dziś już została zjedzona. Nawet moje dziecko, które od jakiegoś czasu gniewa się na rybkę, po tę sięgnęło z zaciekawieniem i zjadło dość spory kawałek filetu z dorsza zanurzonego w duszonych warzywach.


Terrina warzywna z rybą:
/przepis autorski/

dwa filety z dorsza lub innej ulubionej ryby
mąka kukurydziana do obtoczenia,
spora marchewka,
mały kawałeczek pora, selera i pietruszki,
papryczka ostra (ilość wedle upodobań)
pół czerwonej papryki,
cebula czerwona oraz biała,
dwie łyżeczki czubate żelatyny, 
łyżka masła,
sól, pieprz,
czubryca czerwona, szczypta trawy cytrynowej, szczypta wędzonej, proszkowanej papryki,
suszony grys pomidorowy
łyżeczka pesto czerwonego,
3 łyżki koncentratu pomidorowego Pudliszki,


Rybę myjemy, odsączamy za pomocą papierowego ręcznika, solimy, skrapiamy sokiem cytrynowym i odstawiamy do lodówki na chwilę.
W tym czasie w rondlu o grubym dnie rozgrzewamy masło. Warzywa czyścimy, cebule siekamy w pióra, por w drobne krążki, marchew, seler i pietruszkę ścieramy na tarce, a paprykę siekamy w drobniutką kosteczkę.
Do rondla najpierw wrzucamy cebulę z porem, chwilę dusimy, następnie dodajemy pozostałe warzywa, solimy, dusimy chwilę pod przykryciem, w razie potrzeby dolewając nieco wody.

Głęboki półmisek, miseczkę czy inne naczynie schładzamy w lodówce. Żelatynę rozpuszczamy w dwóch łyżkach wody. 

Do warzyw dodajemy przyprawy, koncentrat pomidorowy oraz rozpuszczoną żelatynę.
Dno miseczki wykładamy przygotowanymi warzywami, schładzamy przez chwilę.
W tym czasie wyjmujemy rybę, obtaczamy w mące kukurydzianej, smażymy na silnie rozgrzanym tłuszczu. 

Na tężejące warzywa wykładamy filet rybny, smarujemy odrobiną pesto, na to kładziemy odrobinę warzyw i ponownie filet rybny posmarowany pesto.
Całość przykrywamy resztą przygotowanej warzywnej galaretki.
Schładzamy w lodówce przez noc, a rankiem kroimy w piękne plasterki, lub rozsmarowujemy jako pastę na świeżym, chrupiącym chlebie :) Dekorujemy majonezem lub ulubionym sosem majonezowym.






14 września 2013

spiżarnia, chutney paprykowo-pomidorowy...


Przyznam, że ostatnio Was zaniedbałam.
W moi laptopie piętrzy się stos zdjęć, a w głowie postów, których jeszcze nie napisałam.

Wczoraj, odwożąc Córkę do szkoły, przypomniały mi się słowa starej piosenki. "...gdy już poranki we mgle".
O tak wczesnej porze ziemię otulał szary świt, a ściślej mówiąc - mleczna mgła. Zaspani przechodnie chowali twarze z wysoko postawionych kołnierzach, a resztki sennych majaków unosiły się za nimi w obłokach tejże mgły. Pyszniły odcieniami rudych liści i brunatnej kory zapadających w zimowy sen drzew. Ciążyły na powiekach i skapywały z rzęs pierwszymi dojrzałymi kasztanami. 
Zdeptane pod stopami, zbrukane na chodnikach, pod kołami przejeżdżających nielicznie aut, kończyły swój żywot z coraz szybciej krążącą w żyłach kofeiną.
Lubię jesień.
Smutek zaspanych poranków. Pośpiech pierwszych dni w szkole. Naręcze siatek z plasteliną, teczek z gumką, farbek i zapomnianych w sklepie pędzli.
Lubię długie wieczory z gorącą herbatą z miodem i rumem, gdy leniwie, wylegując się pod kocem - czytam.
Lubię wieczory, gdy mam nieskończenie dużo czasu na powolne krojenie, siekanie i duszenie. Wieczory, gdy mechanicznie wkładam owoce, warzywa i inne plony ziemi do słoików, a myśli moje wędrują swoim torem.

Ostatnio piętrzą się na mojej drodze wciąż nowe projekty i wyzwania, a ja łapię je wszystkie, rzucam się w wir przedsięwzięć, zadań, obowiązków, uciekam przed goniącymi mnie myślami i pracuję bez wytchnienia.
O nich zapewne opowiem niedługo, a dziś podrzucam kilka przepisów na domowe przetwory, jako, że sezon jeszcze trwa, warzywa tanieją, ale trzeba się pospieszyć.....





Chutney z pomidorów i papryki:
500 g czerwonej papryki,
100 g cebuli,
400 g pomidorków,
1 ząbek czosnku,
sól, pieprz, zioła prowansalskie lub inna lekko ziołowa mieszanka (włoskie, greckie)

Paprykę i cebulę oczyścić, pokroić w kostkę, pomidory sparzyć, obrać ze skórki, pokroić. Przełożyć do garnka, wymieszać i dusić do miękkości warzyw. Dodać przyprawy do smaku, posiekany drobno czosnek, wlać około 200 ml wody i dusić do całkowitego zgęstnienia, trwa to zwykle około 3 godziny. Gorące przełożyć do wyparzonych słoików, stawiać do góry dnem.

Zamiast duszenia do całkowitego zgęstnienia można przygotować nieco bardziej rozcieńczony sos, galaretkowaty i po odparowaniu części dolanej wody dodać opakowanie zagęstnika do przetworów bezcukrowego.
Przełożyć do wyparzonych słoików i stawiać do góry dnem.


Smacznego !!!



29 sierpnia 2013

chaczapuri po adżarsku...


   Niedawne upały zostały już tylko wspomnieniem. Rankiem na zmarznięte stopy ubieram wełniane skarpetki i coraz chętniej rozgrzewam piekarnik. 
Wracam do rutyny dnia codziennego. Padające na ziemię promienie słońca coraz częściej zastępują równie żółte liście. Lato tego roku umknęło mi niepostrzeżenie, sezon na świeże owoce powoli przemija, dnie stają się coraz krótsze a ja wieczorami znowu zaszywam się pod kocem z książką.
Czas, gdy rozedrgane gorącem powietrze niepostrzeżenie zmienia się w lekką, słoneczną jesień jest chyba najbardziej pracowitym okresem w mojej kuchni.
Owoce, z których tak dużo robiłam soków i dżemów już powoli się kończą, a ich miejsce na straganach zajmują piękne, jesienne warzywa. Czerwienią się dorodne pomidory, papryki, kabaczki, pysznią żółte dynie i pierwsze, maleńkie jabłuszka. Kupuję, jak zwykle, zbyt dużo i noce spędzam w kuchni :)


***






   Moje zamiłowanie do pieczenia wśród rodziny i znajomych staje się już powoli legendarne. Nic więc dziwnego, że szukając przepisów i inspiracji na wieczorek kuchni gruzińskiej, pod uwagę brałam głównie pieczywo.
Ponieważ chaczapuri jest nieodłączną częścią każdego nakrytego do posiłku stołu, na naszym także nie mogło zabraknąć tego tradycyjnego gruzińskiego wypieku.
Przyrządzane jest prawie ze wszystkich rodzajów ciasta, choć klasyczne chaczapuri przygotowywane są z ciasta pośredniego pomiędzy przaśnym a drożdżowym, ponieważ zagniatane są na bazie jogurtu maconi, który to można zastąpić kwaśnym mlekiem.
Istnieje ponad 100 przepisów na chaczapuri, a mimo to w każdym zakątku Gruzji jest przyrządzane inaczej, każda gruzińska gospodyni przygotowuje je na swój własny sposób.

Adżarskie chaczapuri wyglądają jak łódeczki z serem i jajkiem.
Nie mogłam oprzeć się ich wyglądowi i oprócz bułeczek przygotowanych po raczyńsku, pokusiłam się na zabawę z ciastem, której efekty przerosły moje najśmielsze wyobrażenia.
Ciasto wyszło niezwykle delikatne, nadzienie lekkie i kremowe, a jeszcze ciepłe bułeczki jadłam, odłamując rożki i maczając je w płynnym żółtku.
Mniam....

Chaczapuri po adżarsku:
500 ml jogurtu maconi (ja wykorzystałam jogurt śródziemnomorski),
2 jajka,
1 łyżeczka sody oczyszczonej,
1 kropla wódki (do gaszenia sody),
4 - 4 1/2 szklanki mąki pszennej,
1/2 łyżki cukru,
szczypta soli

Nadzienie:
600 dkg sera delikatnego żółtego,
2 żółtka,
2 łyżki przetopionego masła,
8 jajek,
8 łyżek masła śmietankowego

rozkłócone jajko do smarowania placuszków

Przygotować ciasto:
Jajka rozetrzeć z cukrem i solą, wlać do nich jogurt maconi, wymieszać i dodać sodę oczyszczoną gaszoną wódką, a następnie ponownie wymieszać. Stopniowo dodawać mąkę, zagnieść delikatne, gładkie i lekkie ciasto.
Ciasto podzielić na 8 części.

Przygotować nadzienie:
Ser zetrzeć na tarce o dużych otworach, wlać do niego masło i żółtka, wymieszać. Nadzienie dokładnie rzykryć flią spożywczą i wstawić do lodówki na 2 - 3 godziny.

Każdy kawałek ciasta rozwałkować na owalny placuszek. Nakładać nadzienie i zwijać wąskie brzegi w szpic, nadając owalowi kształt łódeczki.
Chaczapuri ostrożnie przenieść na blachę, posmarować roztrzepanym jajkiem, zapiec około 15 minut w temperaturze 210 stopni.
Po tym czasie bułeczki wyjąć z piekarnika, na środek każdej wbić jajko tak, aby nie uszkodzić żółtka i wstawić z powrotem do piekarnika na 1 - 2 minuty, aby białko się ścięło. Żółtko powinno pozostać płynne.

Gotowe chaczapuri powinno podawać się zaraz po wyjęciu z piekarnika, jeszcze gorące.

Smacznego !!


***


   Muszę przyznać, że wieczorek z kuchnią gruzińską zachwycił mnie swoimi aromatami oraz niecodziennymi, acz wyjątkowymi połączeniami smaków.
Kultura oraz kuchnia Gruzji niesie ze sobą tak wielką różnorodność, prostotę i oryginalność, że dania tego regionu jeszcze nie raz z całą pewnością zagoszczą na moim stole, a niektóre z nich zapewne zostaną ze mną na dłużej :))



27 sierpnia 2013

gruzińskie chaczapuri po raczyńsku...



zdjęcie powstało przy współpracy z fotografem, Mariuszem Rymanowskim



   Powroty z wakacji, to zderzenie się dwóch różnych codzienności. Tej leniwej, otoczonej słońcem, wiatrem i zapachem wody; a tej uporządkowanej, pełnej rutyny i przepełnionej obowiązkami.
To było szalone półtora miesiąca - spędzone na wsi, wśród drzew, traw, łąk i pól - minęło nie wiedzieć kiedy,  znaczone gdakaniem kur i cykaniem świerszczy, czasem mierzonym wschodem i zachodem słońca, gdzie rytm dnia wyznaczają proste, codzienne czynności, gospodarskie obrządki i spotkania w gronie przyjaciół.
Nigdzie indziej proste potrawy nie smakowały tak jak na łące. Pajda chleba z masłem po wyczerpującej pracy w polu, lub gorące, pachnące bułeczki na leśniej wycieczce.
Placek z malinami, pojadany do popołudniowej kawy, leniwie skubany na zalanym słońcem ogródku, popijany zimnym mlekiem od prawdziwej krowy... jajecznica z jajek od kokoszki gdakającej za oknem kuchennym oraz wiśnie, maliny, borówki, agrest... zjadane prosto z krzaczka.
A dziś o poranku wita mnie betonowe słońce, gwar wielkomiejskiej kamienicy oraz stos poczty i spraw do załatwienia na wczoraj.

***

    Dziś zapraszam na kolejny smakołyk rodem z kuchni gruzińskiej, pyszne chlebki chaczapuri, nadziewane wędzonym twarogiem. Jest to tradycyjne pieczywo gruzińskie, podawane jako samodzielna przekąska lub jako dodatek do różnego rodzaju dipów, smarowideł i past chlebowych, których bogactwem zachwyca kuchnia gruzińska.
Delikatne, chrupiące, nieco ostre, rozpływające się w ustach. Wspaniale komponują się z pastą z pieczonego bakłażana,  pchali z bakłażanów lub guptą z czerwonej fasoli (na którą przepis nieco później).



Chaczappuri po raczyńsku:

2 jajka,
3-4 szklanki mąki pszennej,
1 łyżka wódki,
1 łyżka oleju słonecznikowego,
300 g przetopionego masła,
300 g wędzonego twarogu lub innego sera małosolnego (ja wykorzystałam twaróg kupowany w sieci sklepów lidl),
sól do smaku


Ser na farsz pokruszyć, dodać jajko, wymieszać dokładnie i odstawić na co najmniej godzinę do przegryzienia.
Przygotować ciasto. Jajko wymieszać z olejem, wódką i szklanką zimnej wody, dodać 3 szklanki mąki i zagnieść ciasto. Osobiście radzę dać 3/4 szklanki wody i 3 szklanki mąki, a potem, w miarę wyrabiania i potrzeby dodawać stopniowo mąkę lub wodę (wiadomo, szklanka szklance nie równa).
Ciasto na chaczapuri nie powinno być bardzo twarde, wówczas  placuszki będą delikatne. Aby prawidłowo określić ilość potrzebnej mąki, trzeba pamiętać, że ciasto może lekko lepić się do rąk, musi być lekkie i dobrze napowietrzone. 
Istnieje jeszcze jeden, bardzo stary, gruziński sposób na uzyskanie dobrego ciasta. Należy przerwać wyrabianie ciasta w tym momencie, w którym wydaje się, że potrzebna jest jeszcze odrobina mąki. 

Gotowe ciasto rozwałkować w kwadrat. Na środku rozsmarować 1/3 stopionego schłodzonego masła, brzegi kwadratu złożyć nad masłem, rozwałkować. Operację tę powtórzyć jeszcze dwa razy, podsypując ciasto mąką. 
Ciasto nasycone masłem owinąć szczelnie w folię spożywczą, wstawić do lodówki na około 2 godziny.

Schłodzone ciasto rozwałkować na placek grubości około 2-3 mm, pokroić na kwadraty 10 x 10 cm. Na środku każdego kwadratu położyć nadzienie z sera, rogi kwadratu zebrać i zacisnąć nad farszem. 
Gotowe chaczapuri wyłożyć na blachę i piec w temperaturze 200-220 stopni przez około 20 minut.
Przed wstawieniem do piekarnika chaczapuri dobrze jest posmarować rozkłóconym jajkiem.

 Smacznego :))




19 sierpnia 2013

Bakłażany w sosie pomidorowo-czosnkowym.....


   Są jeszcze takie miasteczka w Polsce, gdzie zatrzymał się czas, a rankiem budzi nas pianie koguta.
Małe miasteczka, bez wielkomiejskich marketów, gdzie po masło i jajka na śniadanie gospodynie wychodzą z wiklinowymi koszykami. 
Pod oknami bielonych domków kwitną malwy, pachnie kwiat groszku, a w oddali szemrzą strumyki.
Miejsca, w którym sąsiad pozdrawia sąsiada nie tylko skinieniem głowy, a kobiety zatrzymują się przy płocie na serdeczną pogawędkę.
Miejsca, w których czas płynie leniwie, dzielony pomiędzy pracę, przyjemności, rodzinę i małe codzienne szczęścia.
Miejsca, z natury nostalgiczne.

***




Dziś kolejny przepis kuchni gruzińskiej.
Danie proste, szybkie, lekkie i niezwykle smaczne. Ja mogła bym się nim zajadać na okrągło.
Zdjęcie powstało przy współpracy z fotografem Mariuszem Rymanowskim.


Bakłażany w sosie pomidorowo-czosnkowym:

300 g bakłażanów
200 g pomidorów,
2 ząbki czosnku,
4 łyżki oleju,
po pół pęczku natki pietruszki, koperku i bazylii,
czarny zmielony pieprz, czerwona zmielona papryka, sól do smaku


Bakłażany pokroić w kostkę lub półplasterki, smażyć na gorącm oleju aż powstanie na nich złocista skórka.
Pomidory wyszorować porządnie pod bieżącą wodą i zetrzeć na grubej tarce do jarzyn, czosnek rozgnieść lub drobniutko posiekać. Zieleninę umyć i posiekać. Wymieszać z pomidorami i czosnkiem. Doprawić do smaku solą, pieprzem i papryką (ja korzystam z papryki wędzonej w proszku).
Zalać przygotowanym sosem bakłażany, odstawić na godzinę, dwie aby się przegryzły...

Smacznego :)))

12 sierpnia 2013

gruzińska pasta z pieczonego bakłażana....



zdjęcie powstało przy współpracy z fotografem Mariuszem Rymanowskim



   Wybierając potrawy na wieczór kuchni gruzińskiej, zarówno ja, jak i pewnie reszta Gospodyń, starałam się pokazać różnorodność i specyfikę tej niezwykle prostej i smacznej kuchni. 
Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że kuchnia Gruzji to bakłażan, pomidory i znowu bakłażan. Jak przeczytałam w literaturze traktującej o kulturze kulinarnej Gruzji, króluje tam baranina i mnogość warzyw, wśród których bakłażan, pomidory i zielona fasolka szparagowa wiodą prym. A także takie delikatesy, jak sery z mleka koziego.
Swego czasu miałam okazję popróbować serów i innych wyrobów nabiałowych zwłaśnie z melka koziego i uważam, że sława, jaką są owiane w naszym kraju, niezwykle je krzywdzi. 
 Wracając jednak do naszego menu owego wieczora, nie obyło się bez potraw zawierających w swym składzie bakłażana, a w większosci z nich, bakłażan był składnikiem głónym.

Dzisiaj prezentowana pasta, w połączeniu z pieczonymi przez Martynę chlebkami lawasz lub moimi (na które przepis już niedługo) chlebkami chaczapuri, stanowi delikatną, sycącą i wegetariańską przekąskę.
Miks pieczonego bakłażana, wędzonej papryki, czosnku oraz pasty sezamowej daje niezwykłe połączenie, delikatne, nieco ostre i egzotyczne, jednak pieszczące nasze kubki smakowe. Dodatkową zaletą tej pasty jest fakt, iż nie trzeba dokładnie przestrzegać proporcji, doprawić wedle uznania, a robi się ja bardzo szybko, błyskawicznie, w międzyczasie....

 Pasta z pieczonego bakłażana:
1 sporej wielkości bakłażan,
2 łyżki pasty sezamowej,
2 ząbki czosnku,
sól i pieprz do smaku
na czubek łyżeczki czerwonej słodkiej papryki


Bakłażana przekroić na połowę, skropić nieco olejem i (wykorzystując np włączony piekarnik) opiec przez kilkanaście minut. 
Opieczonego bakłażana wydrążyć do miseczki, dodać przyprawy, posiekany byle jak cozsnek i wszystko razem zblendować na gładką pastę, doprawiając solą oraz pieprzem wedle własnego uznania.
Na koniec można dodać drobno posiekane liście kolendry lub koperku, wymieszać łyżeczką.

Smacznego.


P.S. Bardzo dziękuję fotografowi, Mariuszowi, za udostępnienie zdjęć gotowanych przez nas potraw.
Po kolejne przepisy zapraszam niedługo.