Dziś od rana przeglądam internet. Zapatrzyłam się, zapomniałam o
czasie płynącym, wyłączyłam. Są takie dnie, gdy czas płynie leniwie, nie
spiesząc i nie poganiając nas do rozlicznych zajęć. Kawa obok stygnie, a
my próbujemy nadążyć za myślami. Są takie dnie, których chwile chciało
by się zatrzymać na zawsze. Które chciało by się, aby nigdy nie
przeminęły.
Jest we mnie dziwna radość świata. Niezmącony doświadczeniem
zachwyt dziecka nad promieniami słońca, nad słodkością ciasta, zapachem
upieczonego chleba.... Jest we mnie spokój leniwie spędzanego czasu i
letnich wieczorów. Czasu samej ze sobą.
Wyłączenie się z życia, z dnia codziennego, było mi potrzebne. Gonitwa za czasem, rozlicznymi obowiązkami, pracą, szkołą... moje baterie opadły z sił.
Rynek tętniący życiem, bryczki zaprzężone w dwa gniade konie, uliczni artyści wygrywający stare szlagiery i zbierający drobne do przetartych czapek, zimna fontanna w gorący dzień, kawa na Placu Solnym o zachodzie słońca, kapiące po palcach lody na Wyspie Słodowej, przejażdżki łódką po Odrze, wyprawy rowerowe w parku Nieopodal, odkrywanie nowych miejsc, placów zabaw, tostorii, kawiarni, lodziarni.... ma niepowtarzalny urok.
Pieczołowicie zbieramy okruszki z chleba i chodzimy z Córką karmić kaczki. Oglądamy wystawy z porcelaną, przymierzamy buty, sukienki, kapelusze. Zachodzimy na kiermasz książki i wychodzimy zaopatrzone w nowe lektury, wieczorami pieczemy ciasteczka, robimy przetwory, wybieramy tapety do Jej pokoju....
MM szarpie się w swej skorupie, bije z myślami, goni, jest w nim jakiś niepokój, złość, której nie potrafię zrozumieć. Nie przyłącza się do naszego zachwytu nad światem. Ucieka w swój własny, smutny, groźny, gdzie czas nie zatrzymuje się nawet na chwilę.
A zegar tyka: Tik-Tak. I już będzie za późno. I już zestarzejemy się, dorośniemy, dojrzejemy. Pewne perspektywy i szanse się po prostu naturalnie zamkną przed nami. Już będzie za późno na nowe decyzje, nowe dzieci, nowe mieszkania. Już będzie za późno na nowe zdrowie, nowe serce - silne, odporne. Nowy spokój i nowe życie.
Tik - Tak...
Zegar tyka...
MM się budzi. Witaj dniu.
Tik... Tak...
Ostatnio uwielbiam piec ciasta drożdżowe. W tych rogalach po prostu się zakochałam. Zwykłe drożdżowe rogale. Proste. Szybkie. Na śniadanie. Na kolację. Do kawy. Do sera, do pasty rybnej, do dżemu. Do wszystkiego...
Wyłączenie się z życia, z dnia codziennego, było mi potrzebne. Gonitwa za czasem, rozlicznymi obowiązkami, pracą, szkołą... moje baterie opadły z sił.
Rynek tętniący życiem, bryczki zaprzężone w dwa gniade konie, uliczni artyści wygrywający stare szlagiery i zbierający drobne do przetartych czapek, zimna fontanna w gorący dzień, kawa na Placu Solnym o zachodzie słońca, kapiące po palcach lody na Wyspie Słodowej, przejażdżki łódką po Odrze, wyprawy rowerowe w parku Nieopodal, odkrywanie nowych miejsc, placów zabaw, tostorii, kawiarni, lodziarni.... ma niepowtarzalny urok.
Pieczołowicie zbieramy okruszki z chleba i chodzimy z Córką karmić kaczki. Oglądamy wystawy z porcelaną, przymierzamy buty, sukienki, kapelusze. Zachodzimy na kiermasz książki i wychodzimy zaopatrzone w nowe lektury, wieczorami pieczemy ciasteczka, robimy przetwory, wybieramy tapety do Jej pokoju....
MM szarpie się w swej skorupie, bije z myślami, goni, jest w nim jakiś niepokój, złość, której nie potrafię zrozumieć. Nie przyłącza się do naszego zachwytu nad światem. Ucieka w swój własny, smutny, groźny, gdzie czas nie zatrzymuje się nawet na chwilę.
A zegar tyka: Tik-Tak. I już będzie za późno. I już zestarzejemy się, dorośniemy, dojrzejemy. Pewne perspektywy i szanse się po prostu naturalnie zamkną przed nami. Już będzie za późno na nowe decyzje, nowe dzieci, nowe mieszkania. Już będzie za późno na nowe zdrowie, nowe serce - silne, odporne. Nowy spokój i nowe życie.
Tik - Tak...
Zegar tyka...
MM się budzi. Witaj dniu.
Tik... Tak...
Ostatnio uwielbiam piec ciasta drożdżowe. W tych rogalach po prostu się zakochałam. Zwykłe drożdżowe rogale. Proste. Szybkie. Na śniadanie. Na kolację. Do kawy. Do sera, do pasty rybnej, do dżemu. Do wszystkiego...
Rogale zwykłe.:
Przepis pochodzi z bloga "Pracownia wypieków" ,
bloga, w którym ostatnio wciąż "grzebię" i czerpię z niego inspiracje.
Przepis jest doskonały, więc w całości cytuję za autorką:
Rogale zwyczajne
/6 dużych rogali/
400 g mąki pszennej - ja korzystam z mąki firmy Lubella do ciast drożdżowych, ale może być każda dowolna mąka,
20 g drożdży świeżych (lub 1 łyżeczka suszonych)
2 łyżki oliwy
1 łyżka cukru
1,5 łyżeczki soli
250 ml wody
/6 dużych rogali/
400 g mąki pszennej - ja korzystam z mąki firmy Lubella do ciast drożdżowych, ale może być każda dowolna mąka,
20 g drożdży świeżych (lub 1 łyżeczka suszonych)
2 łyżki oliwy
1 łyżka cukru
1,5 łyżeczki soli
250 ml wody
Mąkę wymieszać z drożdżami i suchymi składnikami, mieszając
(najlepiej mikserem) powoli wlewać wodę i oliwę. Zagnieść dosyć luźne
ciasto. Przykryć ściereczką i odstawić do wyrastania na 1 godzinę lub do
czasu podwojenia objętości ciasta.
Na oprószonym mąką blacie położyć ciasto, dłońmi lub wałkiem rozpłaszczyć je na okrąg (grubości 1-2 cm).
Ostrym nożem zrobić w okręgu 3 nacięcia tak, by powstało 6 kawałków ciasta.
Każdy kawałek zwijać zaczynając od dłuższego boku.
Blachę do pieczenia wyłożyć papierem. Ja do pieczenia rogali użyłam silikonowej maty do pieczenia. Rogale bardzo rosną, więc należy układać je tak co ok 5 cm. Przełożyć na nią rogale. Odstawić do wyrastania na ok. 30 minut.
W oryginalnym przepisie rogale należy posmarować wodą wymieszaną z cukrem pudrem. Ja smarowałam rozkłóconym jajkiem i posypywałam sezamem.
Na oprószonym mąką blacie położyć ciasto, dłońmi lub wałkiem rozpłaszczyć je na okrąg (grubości 1-2 cm).
Ostrym nożem zrobić w okręgu 3 nacięcia tak, by powstało 6 kawałków ciasta.
Każdy kawałek zwijać zaczynając od dłuższego boku.
Blachę do pieczenia wyłożyć papierem. Ja do pieczenia rogali użyłam silikonowej maty do pieczenia. Rogale bardzo rosną, więc należy układać je tak co ok 5 cm. Przełożyć na nią rogale. Odstawić do wyrastania na ok. 30 minut.
W oryginalnym przepisie rogale należy posmarować wodą wymieszaną z cukrem pudrem. Ja smarowałam rozkłóconym jajkiem i posypywałam sezamem.
W tym czasie rozgrzać piekarnik do 190 st C.
Wstawić blachę, jednocześnie wsypując na dno piekarnika kostki lodu (można też spryskać wnętrze piekarnika wodą ze spryskiwacza - nie spryskujemy grzałki i żarówki).
Piec 20-30 minut.
Po upieczeniu zostawiamy do całkowitego wystudzenia.
Smacznego!
Wstawić blachę, jednocześnie wsypując na dno piekarnika kostki lodu (można też spryskać wnętrze piekarnika wodą ze spryskiwacza - nie spryskujemy grzałki i żarówki).
Piec 20-30 minut.
Po upieczeniu zostawiamy do całkowitego wystudzenia.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz