6 lutego 2013

Ślimaczki drożdżowe i rolki, które przysypał śnieg :)

I jest jednym z moich zwierciadeł. Nigdy nie pokazuje skrzywionego odbicia. Pomimo lat, miesięcy i dni, zawsze stoi obok, podnosi gdy upadam, pokazuje dobre zakręty.
Przy kawie potrafi leczyć większość smutków i robi najpyszniejsze placki ziemniaczane, jakie kiedykolwiek zdarzyło mi się jeść.
I jakie kiedykolwiek jadło moje Dziecko. A moje dziecko uwielbia I. Uwielbia ciotkę, Jej placki ziemniaczane i Jej Córeczki. Uwielbia z wzajemnością. 
Od trzech dni dziewczynki większość czasu spędzają razem. Wczorajszego wieczora z dna szafy zostały wygrzebane rolki, kaski, ochraniacze. Zostały wygrzebane i przygotowane na kolejny piękny, słoneczny i przypominający wiosenny dzień. 
Rankiem przywitały nas zaspy śnieżne. 
Pakujemy więc do samochodu sanki i wyruszamy na górkę. A zanim Dziewczynki (mini Lejdis - jak mawia MM) wstały, usmażyłam stos drożdżowych ślimaczków. Na po.... po sankach. Do ciepłej herbaty. 
Dla I, za Jej placki ziemniaczane :))



 Ślimaczki drożdżowe:

 2 i 1/2  szklanki mąki pszennej,
1/3 szklanki cukru,
opakowanie cukru waniliowego,
3/4 szklanki mleka,
5 dkg drożdży,
5 dkg masła,
jajko,
3 żółtka,
sól

olej do smażenia




    Drożdże rozetrzeć z łyżką cukru, wymieszać z połową letniego mleka. Mąkę przesiać do miski, zrobić zagłębienie, wlać rozczyn, zamieszać, odstawić do podrośnięcia.
   Po ok 20 minutach dodać rozkłócone jajko i żółtka, szczyptę soli, cukier i cukier waniliowy. Dodać miękkie masło. Zagnieść ciasto, wlać pozostałe mleko, wyrobić gładkie ciasto.
   Odstawić do wyrośnięcia. U mnie wyrastało niecałą godzinę. 
   Po tym czasie ponownie zagnieść, formować pączki dowolnego kształtu. Ja zwijałam wałeczki długości ok 30 cm i formowałam ślimaczki. Można jednak robić kule, wycinać kształty foremką, zwijać precle. Wszystko zależy od fantazji i naszej wyobraźni.
Gotowe pączki układać na tacy oprószonej mąką do podrośnięcia.
W rondlu rozgrzać olej, smażyć z obu stron na złoto. Osączyć na papierowym ręczniku. 
Polecam posmarować lukrem ja robię taki jak do bułek krawatów z serem), bądź oprószyć cukrem pudrem. Pączki po wystygnięciu można także nadziewać ulubionym nadzieniem. 

Najlepiej smakują tego samego dnia, na drugi dzień maczane w gorącej kawie :) Naprawdę polecam.
Smacznego i pysznego tłustego czwartku.



 

2 komentarze:

Elficzna pisze...

fajne ciacho do kawki :)

Smakiem Pisany pisze...

jest pora kolacji, jestem głodna a Ty mi tu pokazujesz ślimaczki! Ty zła kobietko ;)