To już pół roku, odkąd tutaj do Was piszę. Ostatnio moje życie wpadło w istny wir szaleństwa. Żyję na walizkach, w bagażniku wożę formy do ciast, mąki, serwetki, aparat, nawet maszynę do wyrabiania chleba.
Otrzymuję zaproszenia na spotkania, warsztaty, konkursy. Z niektórych, z braku czasu i możliwości, muszę zrezygnować, za wszystkie jednak jestem niezmiernie wdzięczna. I dziękuję Wam, za odwiedziny, za komentarze, za obecność.
W tym tygodniu, z Dziewczynami z Koła, organizujemy wspólne gotowanie w klimacie kuchni gruzińskiej. Jeśli lubicie gotować, spotykać się w przesympatycznym gronie oraz mile spędzać czas - zapraszam do nas.
A dziś... łapię zapachy lata i pracowicie upycham je w słoiczki. Czytam leniwie na ławce nieopodal placu zabaw, pakuję walizki do kolejnego wyjazdu. I nadrabiam zaległości w blogowaniu....
Gdy na działce widzę oblatujące wiśnie lub krzaczki porzeczek uginające się pod ciężarem owoców... nie potrafię przejść obojętnie wobec takich smakołyków. Zbieram je więc namiętnie i upycham w słoiczki.
Kilka lat temu, w księgarni internetowej, zakupiłam sobie książkę pod ciekawym - teraz dla mnie - tytułem Konserwowanie i przechowywanie żywności. Zakupiłam ją wtedy, gdyż była w promocji. :)))
Dziś ma już stos podoklejanych karteczek z zaznaczonymi przepisami. Kilka z nich nawet wypróbowałam w przeszłości, jednak dopiero w tym roku - zmuszona kompleksowym żywieniem rodziny oraz zafascynowana działką i prowadzeniem domu (tak jakoś mi się porobiło ostatnio, może w ramach przeciwieństwa do ciągłej pracy) - stanowi ona dla mnie wartość nieocenioną.
Lato w pełni, owoce aż się proszą o wykorzystanie i same wpadają do wiaderka, przyszedł więc czas na przetwory owocowe.
Gdy nadejdzie sezon warzywny, w mojej kuchni unosić będą się zapachy konserwowanego z curry kalafiora (znakomity dodatek do wódeczki - używając kolokwializmu) oraz cukinii z kurkumą. Dziś przygotowuję wiśnie w spirytusie (do deserów dla dorosłych), dżemy owocowe do naleśników oraz kompoty - które to szczególnie lubi moje Dziecię lat siedmiu płci żeńskiej :)
Zacznę jednak od opisania wiśni w alkoholu:
Aseptyczne właściwości alkoholu świetnie nadają się do utrwalania owoców. Należy jednak stosować wysokoprocentowe alkohole (powyżej 40%), a idealnym wyborem jest rum. Owoce przed zakonserwowaniem należy obrać oraz usunąć z nich gniazda nasienne lub pestki. Dodatek cukru wzmocni konserwujące działanie alkoholu, a goździków i cukru waniliowego poprawi smak.
Przy przygotowaniu wiśni w alkoholu w pierwszej kolejności z 80 dkg cukru i pół szklanki wody przygotowałam syrop. Cukier ugotowany lepiej miesza i rozpuszcza się w alkoholu. Na wrzący wrzuciłam wiśnie i na małym ogniu doprowadziłam do zagotowania. Po ostygnięciu dodałam alkohol (szklanka spirytusu), po czym przełożyłam do słoików.
Dżemy:
Nie zważając na rodzaj wykorzystanych owoców, dżemy przygotowuje się, gotując starannie umyte owoce z cukrem. Ja często dodaję także środek ściągający typu żelfiks, co znacznie skraca czas przygotowania. Korzystam z przepisów na opakowaniu, jednak używam nieco mniej cukru a owoców nie daję pełne kilo, lecz także nieco mniej. Dodatkowo często dodaję różne pasujące "dodatki" smakowe typu cukier waniliowy, cynamon, goździki.
Część większych i twardszych owoców rozgotowuję w małej ilości wody lub wręcz ubijam tłuczkiem do ziemniaków.
Dżemy sporządzam w płaskich i szerokich rondlach, z których szybko odparowuje woda. Ułatwia to także zbieranie powstałej na powierzchni piany. Gorący dżem od razu przekładam do słoików, zakręcam dobrze i ustawiam słoiki do góry dnem. Dopiero, gdy nieco przestygną, nie czekam aż do całkowitego ostygnięcia, gdyż wtedy dżem nieestetycznie tkwi przy wieczku słoika, stawiam je wieczkiem do góry.
Należy pamiętać także, że dżemy o znacznie obniżonej zawartości cukru należy dodatkowo pasteryzować.
Kompoty:
Owoce w kompotach bardzo dobrze zachowują wartości witaminowe. Na zachowane tych właściwości bardzo korzystnie wpływa dodatek cukru. W kompotach mieszanych łączy się owoce mniej zasobne w witaminy z zasobnymi. Mało aromatyczne z aromatycznymi. Można także dobierać według koloru, pamiętając, że owoce bardziej zabarwione nadadzą kolor całemu kompotowi. Kompot powinien zachować orzeźwiający smak, odróżniający go od przetworów takich jak dźemy czy konfitury. Porcje cukru powinny być umiarkowane, w zależności od rodzaju owoców.
Owoce należy przebrać, pozbawić szypułek lub ogonków. Umyć, agrest nakłuć, wiśnie, śliwki, morele lub czereśnie wydrylować. (Przydaje się drylownica). Następnie owoce układa się luźno w wyparzonych słojach. Z wody i cukru przygotowuje się syrop. Owoce muszą być przykryte syropem i powinny być ułożone do wysokości około 1 cm poniżej górnego obrzeża słoja. Jeśli nałoży się więcej, to podczas pasteryzowania, gdy ich objętość się powiększy, mogą dostać się pomiędzy brzegi słoja i nakrętkę, uniemożliwiając szczelne zamknięcie.
Słoiki pasteryzuje się ok 30 minut.
Polecam domowe przygotowanie przetworów. Pomimo panujących na zewnątrz temperatur warto się pomęczyć. Nic nie może równać się z zapachem unoszącym się w kuchni podczas przygotowania domowych dżemów oraz ich smakiem w trakcie długiej i mroźnej zimy. Owoce w alkoholu wspaniale rozgrzewają, kompoty smakują przy rodzinnych obiadach, a do pomocy można zachęcić nawet małe dzieci. Ja przyznam, że nie miałam przyjemności wydrylowania nawet jednej wisienki. Zajęcie to zagarnęła moja córeczka, śmiejąc się przy tym radośnie i pokazując coraz to nowe planki z soku wiśniowego na brzuszku :))))
1 komentarz:
U mnie też sezon przetworowy trwa ;) Zimą będzie, co jeść ;)
Prześlij komentarz