To był szalony tydzień. Brakło mi czasu na blogowanie, na pisanie, brakło mi neta i chwil, które spędzam przed monitorem.
Przemierzyłam ponad sto pięćdziesiąt kilometrów, pakując do auta zaledwie kilka zmian ubrań i zepsutego lapka. Wieczorami czytałam, wylegując się na hamaku ogrodowym, wystawiałam twarz do słońca, pluskałam się w dziecinnym basenie razem z Córką.
Oddałam samochód do mechanika i spieliłam pół ogródka Rodziców.
Sezon słoikowy uważam za otwarty. Na działce dumnie pyszni się botwinka, soczysty zielony groszek, młoda cukinia.
Zanurzam dłonie w grudach ziemi, otrzepuję ją z warzyw, myję i siekam. Żadna inna pora roku nie ma takiego uroku, nie pachnie tak zniewalająco, nie przysparza tyle pracy. Chowam więc lato w słoiczki.
Na pierwszy ogień w tym roku poszły ogórki i konfitury. Smażyłam truskawki z rabarbarem, wyciskałam sok z malin, zbierałam pękające w palcach czerwone porzeczki.
Dziś podam Wam przepis na ogórki małosolne z estragonem. Wyszperałam je w książce z przepisami kuchni gruzińskiej, zrobiłam, a po dwóch dniach sama zjadłam prawie cały słoik.
Ogórki małosolne z estragonem:
5 kilo ogórków,
5 ogromnych baldachimów kopru z nasionami,
1 małe opakowanie estragonu lub 4 łyżeczki (jeśl;i ktoś woli mniej - odbiera wedle gustu),
2-3 ząbki czosnku (ja daję ok 5 małych),
50 g soli
Ogórki umyć, zalać lodowatą wodą i pozostawić na 2-3 godziny w zimnym miejscu (może to być lodówka).
Do rondla wlać 7 litrów wody, dodać sól, umyty koper i estragon. Zagotować.
Czosnek obrać z wierzchnich łupek (te spodnie zwykle zostawiam, nadają ostrość i smak), rozgnieść dłonią.
Przygotowane ogórki nakłuć widelcem, włożyć do szklanego słoja, zalać gorącą marynatą, poczekać, aż słój ostygnie, po czym przenieść go w chłodne miejsce.
Ogórki będą nadawać się do spożycia po upływie doby, jednak ja za najlepsze uznałam je po około 48 godzinach od przygotowania.
Smacznego :))
P.S. Ogórki te robiłam ostatnio na wieczór kuchni gruzińskiej w Kole Gospodyń. Chciałam tutaj przy okazji podziękować Mariuszowi Rymanowskiemu, za piękne zdjęcia, jakie na spotkaniu wykonał naszym potrawom.
P.S. Ogórki te robiłam ostatnio na wieczór kuchni gruzińskiej w Kole Gospodyń. Chciałam tutaj przy okazji podziękować Mariuszowi Rymanowskiemu, za piękne zdjęcia, jakie na spotkaniu wykonał naszym potrawom.
3 komentarze:
skoro zjadłaś je tak szybko, to musiały być super ;)
mmmm ;)
zazdroszczę warzyw i owoców prosto z ogrodu!
myślę, że mozesz dodać zdjęcie Mariusza do tego wpisu ;)
ja podlinkuję u siebie wtedy ten przepis na zbiorczej notce ;)
super dzięki za błyskawiczne działanie;) nie bylo pośpiechu!
ach, no tak bo Ty wciąż poza Wrocławiem ;) no cóż, czekamy! wracaj do nas szybko!
PS. A słoiczek soku chętnie przygarnę ;)
Prześlij komentarz