7 sierpnia 2013

błyskawiczne ciasto z czarną porzeczką....


    Od zawsze wychodziłam z założenia, że wakacje są po to, aby robić tylko rzeczy przyjemne. Zupełnie inaczej więc, niż zeszłego roku, zawieszona pomiędzy pracowitymi chwilami na działce, a wielkomiejskim placem zabaw - tego roku czas dzielę pomiędzy nowymi lekturami, a chwilami spędzanymi w kuchni.

Wyciągnięte na ogrodowym hamaku, razem z Córką, gramy w karty, czytamy, pluskamy się w basenie. Plamimy palce sokiem z czarnych porzeczek, przesypujemy w dłoniach spaloną słońcem ogrodową ziemię, zanurzamy się w krzaczki pachnące pomidorami i wgryzamy zęby w soczysty, czerwony miąższ.

Nie potrafię przejść obojętnie pod urodzajnie uginającymi się krzewami i drzewami owocowymi. Zrywam je więc pracowicie, przebieram, smażę, upycham w słoiczki, nie bacząc na to zupełnie, że tych ostatnich zostało mi jeszcze  sporo z zeszłego roku. 
Piekę ciasta drożdżowe, za każdym razem zmieniając nieco sposób jego przygotowania i zjadam o jeden kawałek za dużo.



 


Tak było i tym razem. Z braku czasu i chęci spędzenia dnia na ogrodzie, zamieszałam szybko ciasto drożdżowe. Te, które pokazywałam Wam już kiedyś, które wyrasta kilka godzin w misce, nie wymaga formowania , zagniatania, a jedyna praca sprowadza się do wrzucenia składników i wymieszania wszystkiego łyżką.
Tym razem jednak, w którymś momencie zapragnęłam wyjść na spacer na lody. A że ciasto wyrastało i miało jeszcze chwilę wyrastać... przykryłam szczelnie miskę workiem foliowym i - tak jak chleb - wstawiłam do lodówki na zimną fermentację.
Po kilku godzinach wróciłam, doprowadziłam do temperatury pokojowej, postępowałam dalej tak jak zwykle, to znaczy: obłożyłam owocami, zrobiłam kruszonkę i upiekłam.
Ciasto miało delikatny, niezwykle głęboki smak, mocny, sprężysty miąższ i smakowało rewelacyjnie, lekko ciepłe jeszcze, ze szklanką zimnego mleka. Lub zimne, z letnią zieloną herbatą.
Świeżość zachowało trzy dni. Na czwarty zapewne było by równie smaczne, niestety, zostało zjedzone :))


błyskawiczne ciasto drożdżowe:
2 szklanki przesianej mąki,
1/2 szklanki oleju,
1/2 kostki drożdży,
2 jajka,
1/3 szklanki cukru,
cukier waniliowy,
3 łyżki mielonych migdałów (niekoniecznie, ale warto),
1/2 szklanki letniego mleka,


Wszystkie składniki dać do miski i dobrze wymieszać łyżką, aż do całkowitego połączenia. Nie ma konieczności wyrabiania.
Zostawić na godzinę, dwie do wyrośnięcia, a następnie szczelnie zawinąć w torbę foliową i włożyć do lodówki na kilka godzin (można i na całą noc).

Przed pieczeniem wyjąć na pół godziny, doprowadzić do temperatury pokojowej. W tym czasie nagrzać piekarnik do około 180 stopni, ciasto wyłożyć na blachę (mała, kwadratowa), ułożyć czarne porzeczki lekko wysypane cukrem.
Wierzch ciasta można udekorować cukrem krystalicznym, posypać cukrem cynamonowym, brązowym, lub zrobić kruszonkę. Ja zwykle wybieram kruszonkę.
A robię ją tak:
Dwie łyżki margaryny rozgniatam dłońmi z połową szklanki cukru i dodaję mąkę w takiej ilości i stopniowo, aż mąka z cukrem i margaryną zacznie ładnie się kruszyć.
Często dodaję mielone migdały lub cukier waniliowy. Wszystko zależy od tego, co aktualnie mam pod ręką.

W trakcie pieczenia paruję piekarnik.
Piekę ok 35 minut.








Smacznego. 

3 komentarze:

Angie pisze...

świetnie wygląda, zjadłabym kawałek, pewnie również o jeden za dużo: )

Smakiem Pisany pisze...

pychota ;)
przepis sobie zapisalam.

A co do nadmiaru owoców/warzyw na działce...jak się nie wyrabiasz, to chętnie przygarnę jakieś dwa smutne pomidorki albo porzeczki :D

wisla pisze...

Łatwe, letnie ciasto drożdżowe. Zrobie ze śliwkami
Bardzo ładne, słoneczne zdjęcia.
Zapraszam do zamieszczenia sierpnioeych wypieków na liście "Na zakwasie i na drożdżach" http://zapachchleba.blogspot.com/p/na-zakwasie-i-na-drozdzach.html