W ostatnim tygodniu złośliwy wirus powalił mnie do łóżka na prawie tydzień. Chwilami droga do łazienki była zbyt daleka...
W czwartek córka wróciła ze szkoły rozgorączkowana i osłabiona.... dziś doleczamy się z ostatnich podrygów kaszlu, kataru i złego samopoczucia.
Lutowe słońce wywabiło nas na niedaleki spacer, na który zabrałyśmy słodkie bułki, książki i leniwie wypoczywałyśmy na ławkach w parku.
\
Wieczorem tylko zdjęcia potraw, które przygotowałam na wieczorek tapas. Jutro zapraszam po przepisy...
P.s. Zdjęcia powstały dzięki uprzejmości Martyny z bloga Smakiem pisany
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz