8 stycznia 2013

Album ze wspomnianiami...






Święta spędziłyśmy oglądając zdjęcia Małej Dziewczynki. Jej tłuste łapki i pachnącą kaszą manną buzię. Uwielbiałam ten zapach mojej Córki. Ufny i oddany. Rączkę w mej dłoni i utkwione uważne spojrzenie. 

Mamusiu, smutno Ci? Psytulę Cię. O popats, na pocieszenie biedlonka.

Dziś Mała Dziewczynka ma skończone siedem lat i sięga mi ramion. Ma długie nogi i urocze szelmowskie oczęta. Dziś, Mała Dziewczynka, wybiera buciki na jak największym obcasie i mówi, co pasuje mi do danej spódnicy. Czasami, gdy usilnie zapinam zamek w spódnicy,  z powątpiewaniem kiwa główką z włoskami splecionymi w koronę, oj przytyłaś. 

Mamo, te jabłko ma plamki. A nie otruję się? Nie? To Ty zjedz. 

Moja Mała Dziewczynka to nie ja sprzed lat, pokorna i grzeczna. Ona ma własne zdanie, własne zabawy, własne poglądy. Ona już wie, co lubi a czego nie.  Na co się godzi, a co jej nie pasuje w żadnym razie. Leży w pościeli, z pilotem w zasięgu ręki i paczką rodzynek w czekoladzie. Zbiera z podłogi porzucone paski i chusteczki, wrzuca do kosmetyczki krem i ochronny błyszczyk o smaku truskawkowym i z trudem przyswaja moje opowieści o gumie Donald i spodniach z Pewexu.
Moja Mała Dziewczynka w  święta objada się łakociami i rysuje kolejne kartki z portretem wciąż tego samego kotka. Do stołu nakrywa według własnego pomysłu serwetkami w zielone kaktusy na tle lazurowo błękitnego nieba, a obok stawia bałwanki.
Jest tak całkowicie różna ode mnie, a jednak tak podobna.

Brak komentarzy: