Dziś
miałam pisać o czyś zupełnie innym. Inny przepis i inne słowa. Inne
sytuacje i inne zdarzenia. Jednakże, po wspólnym posiłku, wspólnym
gotowaniu i wspólnej cudownej zabawie (dziękuję Wam Dziewczyny), na
prośbę Marty, wrzucam przepis na bułkę wrocławską, którą to
delektowałyśmy się czekając na wyjęcie ciastek z pieca.
Wiele lat temu, takie bułki, moja ukochana Prababcia, jadła na śniadanie. Obowiązkowo z kubkiem gorącego mleka i masłem. Gdy
po kilku dniach, niezjedzona, zaczynała czerstwieć, skubała ją do
miseczki i zalewała ciepłym mlekiem. Czasami dodawała miodu. Ten smak,
ten zapach, przenosi mnie w dziecinny świat i sprawia, że chwila staje
się choć na moment beztroska.
Tak więc bułka wrocławska na specjalne życzenie Marty:
600 g mąki pszennej
(może
być dowolnego typu, ja jednak mieszam zwykłą wrocławską z mąką pszenną
chlebową. W proporcji pół na pół. Jeśli damy więcej chlebowej, bułki
będą bardziej zwarte, jeśli więcej tradycyjnej pszennej - bardziej
"bułkowate" ),
150 ml mleka,
200 ml wody,
1/3 kostki świeżych drożdży + 2 łyżeczki cukru (rozetrzeć),
3 łyżki oliwy z oliwek lub oleju słonecznikowego,
1 czubata łyżeczka soli
Mąkę
przesiać do miseczki (przesianie sprawia, że ciasto lepiej wyrasta).
Dodać roztarte drożdże i resztę składników, zagnieść sprężyste ciasto.
Ciasto
nie może być zbyt zbite, luźniejsze lepiej rośnie. Nie może jednak być
zbyt luźne, gdyż bułki nie utrzymają swojego kształtu. Należy metodą
prób i błędów wyczuć konsystencję ciasta i odpowiednio dawkować mąkę lub
wodę.
Przełożyć do miski wysmarowanej olejem, przykryć folią kuchenną i odstawić do wyrastania na 1 - 1,5 godziny.
Wyjąć
ciasto, lekko odgazować (spłaszczyć), podzielić na dwie części. Z
każdej wywałkować prostokąt, można rozciągnąć je dłońmi pamiętając, aby
środek ciasta był nieco grubszy aniżeli boki. Złożyć niezbyt cienkie
bułki.
Bułki
składamy w następujący sposób: każdy z dłuższych boków prostokąta
zawijamy do środka, następnie składamy na pół, dobrze ściskając palcami
łączenie, formujemy "piętki" i przekładamy na blachę łączeniem do dołu.
Odstawiamy na ok 30 - 40 minut do wyrośnięcia.
Piekarnik nagrzewamy do 220 stopni. Bułki po wyrośnięciu nacinamy ostrym nożem lub żyletką. Pieczemy z parą ok 40 minut.
Bułki
przed pieczeniem można delikatnie posmarować wodą z cukrem, dzięki
czemu skórka lepiej się rumieni. Po upieczeniu także dobrze posmarować
delikatnie pędzelkiem wodą i wstawić na dwie minuty do gorącego, ale
wyłączonego piekarnika - skórka dzięki temu pięknie błyszczy.
Gdyby bułki w trakcie pieczenia zbyt się rumieniły, można przykryć folią aluminiową.
Smacznego :)))
2 komentarze:
Najlepsze z Nutellą ;)
zgadzam się w stu procentach... :))
Prześlij komentarz