Dziś słoneczko nieśmiało puka do okna. Jest wiosna, a w zakamarkach ocienionych miejsc wciąż zalega śnieg. Mam dość tej zimy. Marzną mi końce palców, nos i uszy, kostki i kolana. Złości mnie już co ranne skrobanie szyb samochodu i otulanie kolejnymi warstwami swetrów i czapek.
W sobotę byłam Na Jarmarku Ekologicznym i przemarzliśmy okrutnie.
Wystawcy ratowali się grzańcem i miodem gorącym, ja chrupałam własnoręcznie przygotowane czekoladki, córka spędzała czas jurcie na warsztatach ekologicznego malowania jajek.
O jajeczkach nieco więcej, a dziś danie postne, na nadchodzące dnie w sam raz. Śledziki, pyszne, nieco pikantne, do szybkiego przygotowania dziś i konsumpcji w piątek.
Zielone śedzie marynowane:
marynata 1:
2 szklanki wody,
1/2 szklanki octu,
płaska łyżeczka soli,
łyżeczka cukru
marynata 2:
słoik marynowanych grzybków,
6 dużych cebul,
pieprz czarny świeżo mielony,
papryka proszkowana słodka (ja użyłam wędzonej),
płątki papryczek chilli,
musztarda (nie za dużo),
sok z kilku cytryn (u mnie była to jedna duża, ale ilość wedle upodobań),
oliwa lub olej,
Umyte śledzie ułożyć w naczyniu i zalać pierwszą marynatą. Jej składniki należy wymieszać i podgrzać aż cukier się rozpuści, jednak w żadnym wypadku nie dopuścić do zagotowania.
Naczynie szczelnie zamknąć i odłożyć do lodówki na 24 godziny.
Po tym czasie śledzie kroimy w kawałki lub dzwonka, marynujemy: cebulę kroimy w cienkie piórka, grzybki siekamy, W dużym słoju układamy warstwami: cebulę, grzybki, śledzie, smarujemy musztardą i przesypujemy przyprawami.. Na wierzchu powinna być warstwa cebuli.
Całość zalewamy sokiem z cytryny i oliwą, podważając warstwy, aby zalewa dotarła na dno słoika.
Zamykamy szczelnie i odstawiamy w chłodne miejsce na 2-3 dni.
Śledzie podajemy na półmisku wyłożonym sałatą, lekko polane sosem z marynaty lub spienioną śmietaną.
Polecam, śledzie są naprawdę pyszne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz