20 kwietnia 2013

mój kwiecień....




   Na moim podwórku wiatr przegania kałuże w koleinach stojących pod murem aut. Poszarzone smutnymi latami ściany gubią ostatnie łaty dawnej świetności, robotnicy - jak ślimaki -  znaczą śluzem gruzu ścieżki swych wędrówek. 
Za moim oknem staruszki wyciągają z piwnic zakurzone krzesełka i koce. Zmywają z twarzy ostatnie oznaki zimy. Powietrze jest szare i ciężkie od opadających wspomnień minionych lat. Papierowe dzieci, z grudek ziemi budują zamki, a biegające wokół psy uciszają przestrzeń swym szczekaniem. 
Za moim oknem życie toczy się jednostajnie, od wiosny do zimy.
 




Za murami miasta ziemia budzi się do życia. Upaja zapachem, soczystością barw, świeżością i przejrzystością powietrza.
Serwuję proste jedzenie, pakuję do torby kanapki, ciasto, owoce. Upinam samochodowe foteliki, sprawdzam baterie w aparacie, do schowka wrzucam kilka płyt i sfatygowaną od wielu dni czytania książkę. 
Podczas jazdy otwieram okna, zachłannie wystawiając do wiatru i słońca twarz. Dzień spędzamy na działce, porządkując drzewka, przycinając gałęzie, grabiąc trawniki i robiąc zagonki.
Ja czytam, MM pracuje, a Córka wraz z koleżanką zdobywają kolejne wierzchołki drzew. 
Jak ja uwielbiam początek wiosny :))
















2 komentarze:

Smakiem Pisany pisze...

oo wreszcie pokazałas swoja pociechę :))

morrigan23 pisze...

Noooo, to ta brudniejsza :))) udało jej się wejść wyżej na drzewo, ale pomoc Ojca do zejścia była niezbędna, bo zawisła :D