6 kwietnia 2013

O przyjaźni....


Wiosną dekoruję dom promieniami słońca. Zrywam nierozkwitłe pąki bazi, pierwsze listeczki żółtej forsycji, zjadam garściami świąteczno-urodzinowe czekoladki i maluję twarz setkami bursztynowych piegów.
Z wypraw na ukochany bazarek przynoszę błyszczące słońcem pomarańcze, słodkie jabłka, żółte cytryny, bordowe cebule. Pracowicie siekam młodą kapustę, smażę stosy placków ziemniaczanych z cukinią oraz gotuję lekkie zupy jarzynowe.
W wazonach piętrzą się bukiety żonkili i tulipanów, a tuż po przebudzeniu otwieram okno i delektuję się zapachem porannej kawy i pierwszych wiosennych zapachów i aromatów.
Tej wiosny nadal parzę gorącą herbatę, czytam otulona kocem i – jak każdej zimy - napełniam dom gorącym zapachem drożdżowego ciasta.
Córka, trzymając w rączce ślizgacz i opatulona kolejnymi warstwami ciepłych ubrań, patrzy z utęsknieniem na rower.

Pamiętam lata, gdy początek kwietnia przynosił upały. Pamiętam smingus-dyngus, gdy wesołą gromadą biegaliśmy po łąkach z włosami pełnymi wody i roześmianymi, rozgrzanymi twarzami. Wiosny pełne żółtych kurczaczków i puchatych małych króliczków.
Zapachu kaczeńcy, pyłku kwiatowego, łąki nabrzmiałe bzyczeniem pszczół.

Dziś, pełna radości witam każdy kolejny dzień. Czas ucieka w oczekiwaniu na wiosnę, a ja odpoczywam u Rodziców, piekąc, gotując, pogryzając z Przyjaciółkami słodkie bułeczki i tuląc do siebie kolejne małe dziewczynki. Patrzę na moją Córkę, której wydłużają się nogi, znika dziecięca krągłość brzuszka i poważnieją rysy twarzy. Upajam się zapachem maleńkiej córeczki I i czekam na moment, gdy siedząc na soczystej trawie zacznie radośnie gaworzyć. Spoglądamy na nasze pierwsze zmarszczki, szukamy siwych włosów na skroni naszych partnerów i obchodzimy kolejną wspólną wiosnę i kolejne urodziny każdej z nas.
Wiem, że warto pielęgnować stare przyjaźnie, szkolne przyjaźnie, pomimo dzielących nas kilometrów, pomimo zdarzeń i czasu, wciąż jesteśmy sobie bliskie. Dziękuję Dziewczyny :))))





Brak komentarzy: