16 czerwca 2013

Kulinarne warsztaty "Ślimaki w szparagach"...


   Ostatnimi tygodniami mam wrażenie, jakoby ktoś przyspieszył wszystkie moje zegary. Życie stanęło na głowie, czas gna nieubłaganie do przodu, a mnie brakuje chwil na proste, codzienne przyjemności.

Wiosna to dla mnie czas niezwykły. Obfitość świeżych warzyw, bogactwo straganów uginających się pod ciężarem soczystych owoców. Ten widok sprawia, że ze zdwojonym zapałem mam ochotę wziąć się do gotowania. I gotuję, gotuję i piekę. 
Z niecierpliwością oczekuję sezonu przetworów, aby pracowicie zamknąć wspomnienie lata w słoiki.
 
W moim mieście, moim życiu, tak bardzo dużo się dzieje. Jeszcze nie opadły emocje związane z udziałem w warsztatach kulinarnych w studiu Piotra Kucharskiego, a już spaceruję po Jarmarku Świętojańskim, kupując lokalne specjały i robiąc zapasy ukochanych przypraw. Za Córką ruszam szlakiem wrocławskich krasnali, próbuję specjałów różnych kuchni świata, odliczam dni do wakacji i planuję urlop. 





















   Na warsztatach spędziliśmy czas w przemiłej atmosferze. Nie zauważyliśmy nawet, kiedy minęło pięć godzin wspólnych rozmów, gotowania i, co było najprzyjemniejsze z całego wieczoru, jedzenia.
Dowiedziałam się, jak ze szparagami postępować w kuchni. Po czym poznać te świeże, jak je obierać, do czego wykorzystać obierki oraz zdrewniałe, odcięte końcówki.
Uczyliśmy się kisić szparagi, gotować i dobierać odpowiednie sosy.  Poznałam sekrety udanej zupy szparagowej oraz sosu holenderskiego. Sosu, który zwykle stosowałam do lasagni rybnej oraz ryby gotowanej na parze.
A na koniec, pełna wrażeń i niesamowicie najedzona tymi wszystkimi frykasami, wróciłam do domu, w torbie taszcząc cztery wiązki świeżutkich szparagów, oraz słoiczek na zajęciach ukiszonego przysmaku.


Brak komentarzy: