Dziś podrzucam Wam przepis na jeden z najlepszych chlebów, jakie udało mi się upiec.
Najlepszych, a do tego jeden z najłatwiejszych.
Polecam go zwłaszcza dla osób chcących upiec swój pierwszy chleb na zakwasie.
Udaje się zawsze i każdemu.
Chrupiąca skórka i delikatnie orzechowy miąższ, który na drugi i trzeci dzień jest równie smaczny.
Żytni chleb na zakwasie, najłatwiejszy:
1 łyżka zakwasu żytniego (dokarmionego 10-12 godzin wcześniej!!!), zakwas powinien lekko ruszyć, bąblować, urosnąć, by następnie lekko opaść, to znak, że jest gotowy do użycia
150 g mąki żytniej chlebowej,
150 ml wody
Wymieszać, przykryć szczelnie i pozostawić na 12-18 godzin. Czas nie zależy od pracy zaczynu tylko od sytuacji, jak rozplanujecie sobie dzień :)
Przed przygotowaniem ciasta właściwego prażymy ziarna słonecznika. Na suchą, rozgrzaną patelnię wsypujemy ich około 3 garści i mieszamy co jakiś czas aż zaczną wydzielać przyjemny aromat. Należy uważać, aby nie przypalić. Ziarna, przed dodaniem do ciasta dobrze studzimy.
Następnie dodajemy:
200 g mąki żytniej chlebowej,
180 g mąki pszennej typ 550 lub 650 czyli wrocławska, poznańska...
1,5 łyżeczki soli,
200 ml wody w temperaturze pokojowej.
Wszystko mieszamy dokładnie, ciasto powinno mieć konsystencję plasteliny dobrze wyrobionej, może ciut rzadsze. Jeśli nasz zakwas jest młody lub słabo przyrasta po dokarmieniu (leniwy), można dodać na czubek łyżeczki drożdży instant. Ja jednak piekę ten chleb w całości na zakwasie i przyrasta tak, jak tego oczekuję.
Ciasto przekładamy do formy keksowej 30-sto centymetrowej. Posypujemy mąką, przykrywamy ściereczką, pozostawiamy do wyrośnięcia.
Czas wyrastania zależy od wielu różnych czynników i trwa d 2 do 6 godzin. U mnie zwykle ok 3. Można na tę chwilę gdzieś wyjść, dobrze jednak po ok 3 godzinach sprawdzić, czy chleb nie wypełnił w całości formy. Gdy tak się stanie, należy wstawić go do zimnego piekarnika i nastawić temperaturę 230 stopni.
Należy pamiętać, że przerośnięty chleb często kruszy się przy krojeniu i odchodzi z niego skórka.
Po około pół godzinie pieczenia sprawdzamy, zmniejszamy temperaturę do ok 210 stopni i dopiekamy do złotobrązowej skórki. Po wyjęciu z piekarnika, natychmiast wyjmujemy z foremki i studzimy na kuchennej kratce lub drewnianej desce do krojenia.
Gorące pieczywo położone na blacie kuchennym, nawet na ściereczce, paruje od spodu i wilgotnieje.
***
2 komentarze:
Chlebek wygląda super :) Ale jakoś boję się zakwasu. A, że się go jeszcze dokarmia- to pierwszy raz słyszę. Idę się dokształcić....
Nie ma czego. Jak już przywyknie się, to zakwas traktujemy jak drożdże....
W "domowej piekarni" znajdziesz instrukcję, jak wyhodować i pielęgnować zakwas, a z czasem zobaczysz, że jest to nie kłopotliwe i łatwe.
Smak zaś takiego chleba wynagradza wszelkie chwile niecierpliwości
Prześlij komentarz