17 listopada 2013

pierniczki korzenne.... i pierwsze wigilijne przepisy...





Święta to czas, w którym kulinarne eksperymenty spycham na dalszy plan. Przygotowując potrawy wigilijne jak i bożonarodzeniowe, stawiam na tradycję oraz sprawdzone rozwiązania i połączenia smakowe. 
W tym okresie znakomicie sprawdzają się u mnie stare książki kucharskie oraz nieco zakurzone zeszyty z tradycyjnymi recepturami, przekazywanymi w mojej rodzinie przez babcie, z pokolenia na pokolenie. 

W dobie wszechobecnego konsumpcjonizmu, gdzie słodycze i ozdoby świąteczne pysznią się dumnie obok zniczy, tuż przed pierwszym listopada, gdzie gwiazdka trwa przynajmniej dwa miesiące, a zapach pomarańczy, cynamonu i czekolady traci swój niezaprzeczalny urok, postanowiłam przybliżyć Córce nieco zapomnianej tradycji.
W tym roku choinka nie stanie u mnie na trzy tygodnie przed świętami, a pierwsza gwiazdka będzie niecierpliwie wyczekiwanym znakiem rozpoczęcia wieczerzy wigilijnej.

Chciała bym zaproponować Wam przepisy nieco zapomniane, tradycyjne smaki, niekiedy pracochłonne i czasochłonne. W każdym przypadku warte wypróbowania.  Mam nadzieję, że pokusicie się na przygotowanie choć niektórych potraw, z podanych przeze mnie przepisów. 

Rok temu piekłam pierniczki całuski, które po dwóch tygodniach pięknie skruszały, a po trzech nie nadawały się do jedzenia. W tym roku postanowiłam wypróbować przepis na pierniczki korzenne z książki, która nie zawiodła mnie jeszcze ani razu. I to był strzał w dziesiątkę. 
Pierniczki wyszły niezwykle aromatyczne, zmiękły już na drugi dzień, pięknie wyglądały pociągnięte tradycyjnym lukrem i niezwykle smakowały. Polecam je upiec nawet na dwa, trzy dni przed wigilią, ponieważ ich przygotowanie nie wymaga dużej ilości czasu... 



Pierniczki korzenne:
/przepis z kuchni polskiej Marka Łebkowskiego/

500 g mąki,
150 g cukru rafinowanego,
250 ml mleka,
łyżka sody oczyszczonej,
150 g miodu,
2 łyżki przyprawy do pierników,
kandyzowana skórka pomarańczowa do posypania,
cukier puder i sok z cytryny do przygotowania tradycyjnego lukru
(kakao, jeśli ktoś woli lukier kakaowy)

W rondlu o grubym dnie zrumienić 50 g cukru, dodać miód, resztę cukru, przyprawy, wlać mleko i zagotować. Mieszać ciągle do czasu rozpuszczenia się cukru (często się krystalizuje i zbryla, lecz chwilka gotowania powinna cukier rozpuścić).
Mąkę wymieszać z sodą oczyszczoną i wlewać do niej stopniowo gorące mleko, wyrabiając ciasto łyżką. Pod koniec wyrabiania trzeba niestety do ciasta "wsadzić" rękę i chwilę się pomęczyć przy wyrabianiu. Ciasto jest dość twarde i nieco zbite. Przyznam, że wyrabianie sprawia trudności. 
Jeśli macie maszynę do wyrabiania polecam w niej wyrobić ciasto. Należy wtedy wsypać do niej przesianą mąkę z sodą, wlać gorące mleko i nastawić program ciasto. 
Maszyna wyrobiła mi idealnie lśniące i gładkie ciasto. 
Pozostawić przykryte ściereczką na około 2 godziny, aby odpoczęło. 

Rozwałkować ciasto na grubość około 1 cm. Wycinać foremką pierniczki i układać na blasze do ciastek wyłożonej papierem do pieczenia. 
Piec 20-30 minut w temperaturze 180 stopni.
Po upieczeniu jeszcze ciepłe pierniczki polukrować lub posmarować polewą z topionej czekolady. 

Smacznego:)))



8 komentarzy:

Babeczka_piecze pisze...

Święta tuż tuż, czas najwyższy by zacząć planować i piec :)

Agnieszka Rucińska pisze...

rozkoszne!

http://kuchennelabolatorium.blogspot.com/ pisze...

Świetne

Unknown pisze...

jakie pyszne lukrowane:) mniam mniam:D

madlene17 pisze...

Jakie pulchne, super:)

Marta pisze...

Wyglądają pysznie!

morrigan23 pisze...

dziękuję :)
Pierniczki są naprawdę bardzo dobre, nie są z tych płaskich i twardych, a takie delikatne, pulchniutkie i mięciutkie. Przypominają nieco pierniczki kupione w sklepie, ale są mniej aromatyzowane. :))

Paulina K. pisze...

Ja jutro biorę się za pierniczki:)