Dawno temu, w innych czasach i innej mnie, trudno mi było dogadać się z Mamą. Dziś jesteśmy najlepszymi koleżankami. Może, patrząc z perspektywy lat, te wszelkie Jej obawy, wszelkie rady dawane na przekór, stają się rozsądne. Z biegiem lat widzę Jej ogromną troskę i miłość. Może na to wpływ ma moja miłość do Dziecka. Zmiany jakie zachodzą wewnątrz mnie, Jej troski - kiedyś nierozsądne dla mnie - dziś stają się moimi troskami. Jej obawy, gdy patrzę na śpiącą Natalię, stają się moimi obawami...
Te ciasto może nie wydawać się typowym ciastem wielkanocnym. Przepis dostałam od Mamy i w moim rodzinnym domu piekło się je raz do roku w okolicach sylwestra lub przed Bożym Narodzeniem. Jednak mojej Natalii tak zasmakowały, że pieczemy je dwa razy do roku, na Wielkanoc także, a niekiedy i między świętami.
Kokosanki Mojej Mamy:
45 dkg mąki,
10 dkg masła,
25 dkg cukru pudru,
3 jajka,
2 łyżki miodu,
1 opakowanie proszku do pieczenia
Jajka, cukier i masłu utrzeć w podanej kolejności na puch, dodając roztopiony miód. Aby składniki dobrze się utarły i nie zważyły, powinny być w tej samej temperaturze.
Dodać mąkę z proszkiem do pieczenia, wymieszać.
Piec na złoto w piekarniku nagrzanym do około 180 stopni.
Na drugi dzień pokroić w nieduże romby.
Zrobić polewę czekoladową (ja zwykle roztapiam czekoladę do ciast z odrobiną mleka lub słodkiej śmietanki). Polewa powinna być dość rzadka, aby łatwo było obtaczać kwadraty kokosanek.
Polane ciasteczka obtoczyć w wiórkach kokosowych.
Smacznego !!! Polecam i zapraszam.
6 komentarzy:
Uwielbiam te ciasteczka. I ten poranny tupot stóp mojej córeczki, bezcenny...:)
fakt, przepyszne sa
ja je znalem pod nazwa LAMINGTONY :)
Wygląda naprawdę smakowicie:) W jak dużej blasze trzeba piec to ciasto?
dość sporej, nie musi być grube, wystarczy aby troszkę podrosło, a podrasta naprawdę solidnie...
przepraszam ale mam pytanie :) ale czy namaczasz wiórki kokosowe w mleku przed posypaniem czy sypiesz takie suche? - dzięki za przepis :)
Nie, nie namaczam, obtaczam najpierw za pomocą dwóch widelców w gorącej polewie, a potem prosto do miseczki z wiórkami. Moja Córcia ośmioletnia spokojnie daje sobie z tym radę, więc nie grozi nikomu dotkliwe poparzenie.
A wiórka pod wpływem gorącej czekolady miękną i pęcznieją. Tym bardziej, że ciastka najlepsze są po kilku dniach. Nie ma potrzeby namaczania wiórek. Jest potrzeba natomiast dobrego schowania łakoci, aby kilka dni wytrzymały :)))
Prześlij komentarz